W miarę pracy coś się zaczęło z tego wyłaniać. Musze przyznać że to model nad którym pracowało mi się wyjątkowo prosto i przyjemnie. Zwłaszcza że postanowiłem "zrecyklować" kilka projektów które leżały odłogiem na dysku, kurzyły się i pewno nigdy bym ich już nie ruszył. Przednie koło i zawieszenie jest pozostałością po motocyklu do którego nie mam serca. Kominy z mecha którego skończyłem ale mi się nie podoba :) a mostek jest wprost z balonu eksploracyjnego.
Większość rzeczy zrobiłem jednak od nowa i jestem z nich zadowolony :) (czasem człowiek musi się sam pochwalić).Np. za całkiem fajne uważam szprychowane koła z silnikami w piastach.
Tak czy inaczej mimo iż projekt zaczął bardziej przypominać coś co miałoby jakiekolwiek szanse jeździć, i walczyć inaczej niż zabijając śmiechem. Zacząłem szukać dla niego odpowiedniej historii, jakiś fabularnych punków zaczepienia. Doszedłem do wniosku że coś tak dziwnego powinno należeć do jakiejś nietypowej armii, zdecydowałem że ten czołg narodził się w Cesarsko-Królewskich biurach projektowych gdzieś w Galicji. Bąbelkowaty czołg godny dobrego wojaka Szwejka. Roboczo nazywa się Radetzky, skoro amerykanie mogą nazywać swoje czołgi od generałów Shermanów i innych to co my w europie mamy być gorsi.
Na razie rendery WIP, jak dokończę teksturowanie (co zazwyczaj trwa nieprzyzwoicie dłuuugo) wrzucę tu skończone projekty.
0 komentarze: