SteamFont #3 dobry dzień na fonty

Dzisiaj miało być zupełnie co innego, ale rankiem przyjazna wiewiórka przyniosła coś ciekawego więc zmieniłem plany. Zapas na przyszłość zawsze się przyda.

Profesjonalni truciciele czyli Borgia Pro. Podstawowy krój za darmo :) w prezencie! i dorzucają polskie znaki w ramach premii, po prostu nie można przegapić takiej okazji :P. Tak bardziej serio, porządny klasyczny font szeryfowy.


Znalazłem fajne zdjęcie z Zegrza i całkiem dobrze się wkomponowało. Mało tu steampunku, ale font naprawdę ma potencjał, w sam raz do body tekstu w jakimś parowym afiszu. Niestety za darmo jest tylko odmiana Regular, w związku z tym na potrzeby zdjęcia trzeba było go trochę chałupniczo pogrubić.


To był raczej ciężki tydzień, na szczęście kończy się lepiej niż się zaczynał. Drukarka zaczęła działać po 3 dniach awarii i fochów. Dlatego kończymy optymistycznym akcentem.

0 komentarze:

Join the dark side, we have cookies!






0 komentarze:

Jak zamienić czołg na spinki do mankietów

Miałem modelować czołg :) mam pomysł, wiem jak go wykonać... nie mam czasu :) dlatego tylko szybka wrzuta z tym co czym zajmuje się zamiast modelowania czołgu.





0 komentarze:

SteamFont #2 z problemami

Oczywiście, kiedy tylko człowiek zacznie prowadzić bloga problemy się mnożą jak nie przymierzając króliki na watykańskiej antykoncepcji. Mimo to należy walczyć :) tak więc po 13h w pracy i wyprawie do Tesco po nową klawiaturę (stara nie przeżyła spotkania z kubkiem herbaty) można wreszcie opublikować notkę.

Krótko: Font Carnevalee Freakshow autorstwa Christophera Hansena. Dlaczego jest fajny? Bo jest lekko cyrkowy, lekko kowbojski, i raczej basuje do wieku pary. Podoba mi się że w przeciwieństwie do większości fontów tego typu nie jest taki kwadratowy i pod linijkę, raczej lekko pływający. To chyba dlatego że tak swobodnie podchodzi do koncepcji linii bazowej.

Dlaczego jest mniej fajny? bo nie ma polskich znaków (standard), bo jest tylko do zastosowań niekomercyjnych. No i jeżeli ktoś uznaję to za wadę to ma tylko wersaliki i kapitaliki. Ale po co komu małe litery tak właściwie?

Zdjęcie również wygrzebane z blaszanego archiwum, liście w Warszawskich Łazienkach. Dzisiejszy tekst był na tyle miły że dał się przełamać tak jak powinien :). Słowem bawi się Julian Tuwim, a ja też bym chętnie coś popił. Niestety Rumu jak zwykle nie ma. I tym pesymistycznym akcentem żegnam państwa.

0 komentarze:

Da Vinci w krainie pary



Leonardo da Quirm da Vinci wielkim wynalazcą był i dlatego nas zachwyca. Po opublikowaniu C.K. czołgu ktoś na devie zasugerował że mógłbym wymodelować słynny "czołg" Leonarda w podobnym stylu. Radośnie napisałem "challenge accepted" i wziąłem się do badania tematu. Niestety zaraz potem przestało być tak wesoło.

Jak rozumiem dyskusja na temat tego projektu dotyczy głównie tego czy zawarty w nim błąd (czołg zamiast jechać do przodu kręciłby się wokół własnej osi) jest wprowadzony świadomie czy też "Wielki inżynier" się po prostu pomylił. Mówiąc szczerze zwisa mi smętną kiścią, albowiem podstawowy problem jest zupełnie inny. Choćbyśmy rozwiązali problem z przekładniami (nie wiem jaki sens wprowadzaniu błędu który nawet wojskowi technicy potrafią bez problemu rozwiązać – zgodnie z wojskowymi tradycjami – głownie przy pomocy krzyku), choćbyśmy zatrudnili Cytryna i Gumiaka żeby do środka włożyli zagazowany silnik od Passata cały czołg będzie równie przydatny co dmuchana tarcza do strzałek.

Jakkolwiek steampunk to "impractical science" to są pewne granice których przekroczyć nie można, a ten czołg niebezpiecznie balansuje na ich granicy. Dlaczego? a wyobrażacie sobie pojazd bojowy, który dobrze porusza się wyłącznie po powierzchni w rodzaju toru formuły pierwszej? a szczytem jego możliwości terenowych jest wybrukowana ulica? Ok, może troszeczkę się czepiam ale jednak, przypomnę że czołgi zostały stworzone do przebijania się przez linie wrogich okopów. Przypominam że okop to taka podłużna dziura w ziemi która zazwyczaj poprzedzają zasieki. Czołg Leonarda natomiast zatrzyma się na rzuconej na ziemie kłodzie drewna, o pokonywaniu wzniesień również można zapomnieć. Nawet włoska armia czegoś takiego by nie zamówiła.

Siedziałem i myślałem jak przerobić to na coś wartego wymodelowania i odrobinę bardziej przydatnego. Przerobić na maszynę kroczącą i dołożyć nogi? przecież odstrzeli je sobie przy pierwszym kroku.. Podnieść całe zawieszenie? Będzie wyglądał absurdalnie... poza tym koła odpowiedniej wielkości powinny mu chyba dachem wystawać. Masakra... kombinowałem na jedną i drugą stronę i nic. Rozważałem nawet podłączenie śmigła na czubku i szybką przeróbkę na helikopter. Rozwiązanie problemu przyszło zupełnie niespodziewanie... i jak się o nim pomyśli inaczej jest zupełnie oczywiste.

0 komentarze: